W czasie II wojny światowej teren nieczynnej kopalni "Wacław" i okoliczne wzniesienia Gontowa oraz Włodyka stały się obszarem intensywnych prac budowlano-górniczych, które prowadzono od początku 1944 r. W 1942 r na terenie Ludwikowic Kłodzkich przy ulicy Wiejskiej założono obóz pracy dla polskich Żydów prowadzony przez organizację Schmelt, w którym przebywało ok. 600 więźniów zatrudnionych w fabryce amunicji urządzonej na terenie nieczynnej kopalni. W 1944 roku wszystko to stało się filią obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Później powstał drugi obóz u wylotu dolnego potoku złożony z ok. 50 baraków już dla 1500 więźniów, natomiast stary obóz zamieniono na obóz kobiecy. Więźniowie pracowali już nie tylko w fabryce amunicji w Miłkowie, ale prawdopodobnie także przy budowie ogromnego kompleksu podziemnych sztolni na zboczach wspomnianych już wzgórz Gontowej i Włodyki. Prace te w ramach projektu "Riese" prowadziła Organizacja Todta i otoczone były ścisłą tajemnicą. Zarówno zakres, jak i przeznaczenie wznoszonych obiektów nie są znane do dziś, a same sztolnie nie zostały nigdy dokładnie przebadane. Snuje się jednak opowieści o ogromnych sztolniach i korytarzach we wnętrzu obu gór i ukrytych w nich skarbach. Po tamtym okrasie szczególnie na powierzchni góry Włodyka i wewnątrz jej pozostały liczne ślady w postaci: sztolni, żelbetowych bunkrów, strażnic, magazynów, szybów wentylacyjnych oraz utwardzonych dróg leśnych. Do dzisiaj, niektóre tajemnicze budynki, bunkry i tajemne przejścia, na których rosną drzewa, okryte są tajemnicą. Przypuszcza się że kompleks obiektów w okolicy Ludwikowicach Kłodzkich może być nawet większy od lepiej znanego w masywie Włodarza - Osówki. Do dzisiaj nie jest znany los więźniów z obozu męskiego. Mogli zostać wymordowani i zasypani w którymś z wyrobisk.
Magazyn Fabryki Amunicji znajduje się niedaleko szczytu Włodyki, przy drodze wyłożonej kamiennymi płytami. Prowadzi tędy także czarny szlak pieszy. Dojście nie jest trudne, w sam raz na rodzinne spacery. Magazyn ma postać trzech jednakowych budynków. Już z daleka możemy ujrzeć trzy równo usypane wzniesienia przy drodze, to znak, że dochodzimy do magazynu. Wejścia do pomieszczeń znajdują się po drugiej stronie "kopców", tam również droga jest kamienna. Każde z pomieszczeń w środku wyłożone jest żelbetonem i ma kształt graniastosłupa o podstawie pięciokąta. Na górze "kopców" znajdują się niewielkie kominy wentylacyjne pomieszczeń. Niegdyś wejścia do pomieszczeń broniły masywne metalowe wrota, dziś ostały się tylko zawiasy... Idąc stąd w stronę drogi Ludwikowice-Jugów, przy drodze możemy zobaczyć jeszcze kilka podobnych, lecz nieco mniejszych obiektów, które na dzień dzisiejszy są już zabetonowane.
Kesz to mały pojemnik klipsowy. Zawiera logbook, ołówek, certyfikaty dla najszybszych oraz kilka kolorowych fantów.
Proszę w razie potrzeby zachować konspirację, gdyż miejsce jest dość ruchliwe, zwłaszcza w weekendy!
Proszę również odkładać kesza dokładnie w to samo miejsce i dobrze go zamaskować!
Powodzenia :)